Szukasz pomysłu na rozpoznawalność w internecie? Jeśli właśnie rozpocząłeś profesjonalne treningi i masz w sobie jeszcze dość entuzjazmu, masz o czym pisać i co fotografować – zacznij prowadzić blog sportowy. To wcale nie musi być takie trudne. A na pewno nie jest trudniejsze od tego, co robisz na bieżni, parkiecie czy korcie!
Trenujesz sport niszowy – nie szkodzi!
Blogi sportowe od pewnego czasu cieszą się wielką popularnością, o ile oczywiście przykładasz się do ich prowadzenia tak samo jak do treningu na siłowni. Nieważne, czy jesteś wschodzącą gwiazdą lokalnej akademii piłkarskiej, zdobywasz rozgłos wsadami do kosza czy pracujesz na sławę wojownika w ringu, czy z drugiej strony wyciskasz sztangę w trójboju siłowym, strzelasz z łuku czy uprawiasz short-track – do sukcesu potrzebne są przede wszystkim dwie sprawy – zapał i regularność (jedno wcale nie przeszkadza drugiemu, a – poza tym – to są właśnie cechy prawdziwego sportowca). No i jeszcze lekkość pisania, czyli, jak powiedziano by dawniej, dobre pióro, aczkolwiek przy prowadzeniu bloga trzeba by użyć raczej tekstu: dobra klawiatura. Kolejny element, który zdecyduje o twoim powodzeniu na blogu sportowym, to szczerość. W opowiadaniu o swoim wysiłku, zdrowym trybie życia, blaskach i cieniach pracy sportowca nie może być ani nuty fałszu, bo ci, którzy dodadzą twój blog sportowy do ulubionych, od razu wyczują, że chcesz ich zbyć jakimś głodnym kawałkiem lub po prostu nie masz nic ciekawego do powiedzenia. A jeżeli szybko skończą ci się pomysły i zaczniesz tam wrzucać same zdjęcia z jakimś „pozdro!”, uczciwie z niego zrezygnuj. Od zdjęć jest instagram.
Ale tak od razu z nich nie rezygnuj
Najlepiej do współpracy pozyskać jakąś znającą trendy osobę – kogoś, kto najpierw pomoże ustalić plan na redagowanie bloga. Codziennie czy trzy razy w tygodniu? A może co najmniej trzy wpisy na dzień. Dłuższe zwierzenia czy krótkie i celne komentarze? Tekst do fotki czy fotka do tekstu? Zdjęcia stylizowane czy z natury? Relacje live z zawodów czy podsumowanie dnia? Poważne blogowanie wymaga namysłu… Oczywiście możesz swój plan opracować w porozumieniu z kimś, kogo znasz najlepiej, czyli z samym sobą. A do twoich relacji pasować będą nieśmiertelne selfiaki. Taki blog sportowy– żywy, dynamiczny, zredagowany według formuły „krew, pot i łzy” to najkrótsza droga do sukcesu. A jeśli blogowanie wejdzie ci w krwiobieg, nawet nie zauważysz, kiedy zainteresowanie twoimi sukcesami przyciągnie nowych czytelników. Może się nawet okazać, że to właśnie blog będzie twoim największym sukcesem.